Na Amazon.com można już zobaczyć spis treści i podejrzeć fragmenty nowej książki Virginii Messiny i JL Fields Vegan for Her: The Women’s Guide to Being Healthy and Fit on a Plant-Based Diet. Przetłumaczyliśmy dla was mały kawałek tekstu o weganizmie i zwierzęcych mamach.
Wszyscy wiedzą, że kurze mamy są wspaniałe. Gdaczą i roztkliwiają się nad jajkami, które zniosły, a później nad swoimi kędzierzawymi, świeżo wyklutymi pisklakami. Stąd właśnie przecież wzięło się powiedzenie mama-kwoczka. Kury na fermach jajczarskich nigdy jednak nawet nie widzą swoich dzieci. Siedzą w ciasnych klatkach, znosząc cenne jajka wprost do przenośnika taśmowego. Jeśli są kurami z tzw. wolnego wybiegu, spędzają całe życie w zatłoczonym, pozbawionym okien baraku. Podobnie na fermach mlecznych. Krowy rodzą co roku. Muszą, żeby wciąż produkować mleko. Jednak mleko to nie jest po to, żeby odżywiać ich dzieci. Istnieje dla zysku człowieka. Cielęta są więc odseparowywane od matek w kilka godzin po urodzeniu. Potomstwo rodzaju męskiego, często wciąż na jeszcze chybotliwych nogach, sprzedawane jest i przeznaczane do hodowli w cielęcych kojcach na cielęcinę lub wołowinę. Na świńskich fermach maciory co prawda mają możliwość widzieć swoje dzieci i nawet karmić je, ale robią to poprzez kraty kojców. Niektóre z nich nigdy nie opuszczą kojca, aż staną się zbyt stare, by rodzić nowe prosięta. Wówczas transportowane są do rzeźni.
Trudno jest pogodzić tego typu historie z sielskimi obrazkami, które pokazuje się nam, gdy dorastamy: zwierzęce rodziny żyją szczęśliwie w gospodarstwach, a dzieci zwierząt bawią się na polach, karmione są i tulone przez swojej mamy. Jednak rzeczywistość nowoczesnej hodowli jest inna – to ciągła eksploatacja żeńskich zdolności rozrodczych, aby zwierzęce matki mogły produkować dzieci, jajka i mleko przeznaczone do konsumpcji przez ludzi. Zmuszane są do robienia tego do momentu, kiedy są już zbyt zmęczone lub chore, żeby przynosiły zysk. Wtedy wysyłane są do rzeźni.
Tak wygląda życie żeńskiej części zwierząt, niezależnie od tego czy ferma jest własnością korporacji czy jest to biznes rodzinny. Dzieje się tak nawet przy produkcji organicznych jajek, nabiału lub mięsa. Naturalne potrzeby i sposób życia tych zwierząt nie są dokładnie takie, jak nasze, ale nikt nie może zaprzeczyć, że tworzą one głębokie więzi i są zdolne do cierpienia i żałoby. Wiemy, że tak jak my, zwierzęce matki zrobią wszystko, żeby chronić swoje młode. I że wiele z tych zwierząt zmuszonych jest do życia w odosobnieniu, chociaż z natury są towarzyskie, czując się bardzo dobrze w towarzystwie sobie podobnych zwierząt.
W świecie, w którym jedzenie pochodzące od zwierząt jest w cenie, to okrucieństwo jest nieuniknione. To przygnębiający problem, ale rozwiązanie jest proste. Zakończmy wspieranie produkcji jedzenia pochodzącego od zwierząt. Możemy to zrobić wybierając weganizm i tak się szczęśliwie składa, że jest to coraz łatwiejsze i przynosi wiele radości. Wspaniałym bonusem jest mniejszy ślad węglowy – produkcja zwierzęca pożera mnóstwo zasobów naturalnych i ziemi, a także, dla większości z nas, o wiele zdrowsza dieta.
– Virginia Messina z książki „Vegan for Her”.
[…] książkę dla weganek, gdzie udziela konkretnych rad dietetycznych, tu fragmenty po polsku: http://www.weganizm.info/zwierzece-matki-virginia-messina/, tu można kupić książkę: […]